Diabelska wygrana - Kat Martin - Страница 42
- Предыдущая
- 42/75
- Следующая
Starannie okryl Alekse, po raz pierwszy zauwa¬zajac, ze ma podkrazone oczy i woskowa cere. By¬la wyczerpana, oslabiona ciaglym napieciem i le¬kiem o przyszlosc, wymeczona walka.
Pozwolil jej spac, chociaz najbardziej chcialby teraz polozyc sie przy niej, wejsc w nia tak jak przed chwila w karecie, posiasc jako przynalezna tylko do niego. Jednak zostawil ja w spokoju i zszedl na dol, gdzie w gabinecie czekal Claude-Louis. Wyslal gonca do opery z przeprosinami za swoja nieobecnosc, po czym nalal sobie koniaku i usiadl w fotelu naprzeciwko przyjaciela.
– Spi? – spytal Claude-Louis.
Damien przytaknal.
– Nigdy nie znajde dosc slow, zeby ci podzieko¬wac.
– Miedzy prawdziwymi przyjaciolmi podzieko¬wania nie sa potrzebne.
To byla prawda, wiec Damien nie powiedzial nic wiecej, tylko dopil trunek i wrocil na gore.
Lecz nadal nie polozyl sie obok zony. Wiedzial, ze to by ja obudzilo, a ona potrzebowala odpo¬czynku. Usiadl.przy lozku i patrzyl tylko, jak spokojnie oddycha, bardziej wdzieczny za jej powrot, niz kiedykolwiek byl wdzieczny za jakikolwiek podarunek.
- Предыдущая
- 42/75
- Следующая