Выбери любимый жанр

Diabelska Alternatywa - Forsyth Frederick - Страница 85


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта:

85

– Tak – przyznal Mossbank – ale niewiele mozemy tu zrobic. Teraz wszystko jest w rekach Niemcow.

– Moze jednak daloby sie ich jakos przycisnac. Ja wiem, porywanie samolotow to rzecz wstretna, ale w koncu mozna by w tym jednym przypadku wypuscic tych lobuzow. Baba z wozu, koniom lzej!

– Sprobuje. Zobacze, co sie da zrobic – oswiadczyl Mossbank. W rzeczywistosci doskonale wiedzial, ze nie da sie nic zrobic. W teczce z napisem “tajne”, zamknietej w sejfie, mial informacje, ze za jedenascie godzin major Fallon wsiadzie do swego kajaka; do tego momentu – brzmiala instrukcja premiera – zadnych zmian taktyki!

O tej instrukcji kanclerz Busch dowiedzial sie rano, w trakcie osobistej rozmowy z ambasadorem brytyjskim. To go nieco uspokoilo.

– Tylko po co jedlismy te zabe? – spytal, gdy ambasador przedstawil mu caly plan. – Czy nie mozna mi bylo tego powiedziec wczesniej?

– Wczesniej nie bylismy pewni, czy to jest realne – wyjasnil Anglik, bo takie mial polecenie. – Pracowalismy nad tym przez cale wczorajsze popoludnie i przez cala noc. Dopiero przed switem uzyskalismy pewnosc, ze rzecz jest wykonalna.

– Jak oceniacie swoje szanse?

– Trzy do jednego na nasza korzysc. Slonce zachodzi dzis o siodmej trzydziesci, kompletna ciemnosc bedzie od dziewiatej. O dziesiatej ci ludzie wystartuja.

Kanclerz spojrzal na zegarek. Dwanascie godzin. Jesli Brytyjczykom sie uda, zasluga przypadnie przede wszystkim pletwonurkom zabojcom, ale takze i jemu: za mocne nerwy. Jesli sie nie uda, cala odpowiedzialnosc spadnie na Brytyjczykow.

– A zatem wszystko zalezy teraz od majora Fallona – odezwal sie po namysle. – Dobrze, panie ambasadorze, obiecuje grac w te gre do dziesiatej.

Oprocz baterii rakiet samosterujacych USS “Moran” mial na pokladzie dwa konwencjonalne dziala Mark45 127 mm, jedno z przodu, jedno z tylu. Choc “konwencjonalne”, niewiele mialy wspolnego z tradycja morskiej artylerii. Naprowadzane radarem, sterowane przez komputer, mogly wystrzelic szybka serie dwudziestu pociskow, bo tyle miescil magazynek. Komputer ustalal tez rodzaj i kolejnosc wystrzeliwanych pociskow. Czasy, w ktorych na okretach wojennych trzeba bylo recznie wyciagac amunicje z glebokich czelusci magazynu, transportowac ja do wiezyczki strzelniczej prymitywna winda, zatrudniac przy obsludze dziala ciezko harujacych ladowaczy – minely bezpowrotnie. Na “Moranie” odpowiednia amunicje wybieraly ze skladu roboty, jej transportem do wiez strzelniczych kierowal mikroprocesor, a dziala ladowaly sie, strzelaly, wyrzucaly luski, ponownie ladowaly i strzelaly – calkowicie bez udzialu rak ludzkich.

Celowanie odbywalo sie z pomoca radaru; radarowe oczy okretu odnajdowaly cel wedle zadanego programu, uwzgledniajac wiatr i wszelkie ruchy zarowno celu jak samego “Morana”; a znalazlszy cel trzymaly sie go juz wytrwale, az do nastepnej instrukcji z komputera. Komputer dostarczal tez radarowemu celownikowi informacji o wszystkich biezacych zmianach, o najdrobniejszych poruszeniach “Morana”, o celu, o aktualnej predkosci i kierunku wiatru w przestrzeni miedzy nimi. Gdy cel byl juz namierzony, wszystkie te ruchy i zmiany przestawaly stanowic problem; niezaleznie od nich sterowane z komputera mordercze paszcze dzial bezglosnie i bezblednie obracaly sie tam, gdzie powinny trafic pociski. “Moran” mogl kolysac sie i obracac na sztormowej fali, cel mogl kluczyc i gwaltownie zmieniac kurs – wszystko to blyskawicznie rownowazyly decyzje komputera. Komputer realizowal takze szczegolowy plan rozrzutu pociskow. Na wszelki wypadek dzialala jeszcze w najwyzszym punkcie okretu kamera telewizyjna, dzieki ktorej oficer artylerzysta mogl widziec cel i zmieniac program ostrzalu, wprowadzajac do komputera i mikroprocesora dzial nowe instrukcje.

Komandor Manning stal na pokladzie przy relingu i obserwowal “Freye” w ponurym skupieniu. Ktokolwiek doradzil to rozwiazanie prezydentowi, dobrze rzecz wykalkulowal. W przypadku katastrofy “Freyi” glowne zagrozenie dla srodowiska stanowilby ladunek: milion ton plynnej topy. Gdyby jednak te rope zapalic jeszcze w ladowniach albo w kilka sekund po peknieciu kadluba statku, prawie caly ladunek splonie. Scislej biorac: spali sie w gigantycznym wybuchu.

Rope naftowa w naturalnej postaci trudno jest zapalic, jesli jednak wystarczajaco ja rozgrzac, to po przekroczeniu temperatury zaplonu chwyci ogien i dalej bedzie sie juz palic sama. Zatankowany na “Freye” mubarak nalezal do najlzejszych i najlatwiej zapalnych gatunkow ropy. Plonaca bryla magnezu, o temperaturze ponad 1000 stopni Celsjusza, zupelnie wystarczy, by splonela niemal cala zawartosc ladowni. Najwyzej dziesiec procent ladunku wydostanie sie na powierzchnie morza w postaci naturalnej. Reszta zamieni sie w kule ognia o srednicy dziesieciu tysiecy stop.

Pozostanie po tym wielka plama nieszkodliwej juz zweglonej piany i gigantyczny slup dymu, porownywalny z oblokiem, ktory wykwit! kiedys nad Hiroszima. Ze statku nie zostanie nic – ale zagrozenie srodowiskowe zmniejszy sie do rozmiarow, ktore mozna juz opanowac.

Manning oderwal sie od tych wizji i wezwal do siebie oficera artylerzyste, Chucka Olsena.

– Zaladowac i zaprogramowac dzialo dziobowe – wydal cichym glosem rozkaz. Komandor-porucznik Olsen zaczai notowac.

– Porzadek: trzy przeciwpancerne, piec magnezowych zapalajacych, dwa DSW. Lacznie dziesiec. Potem powtorzyc cala serie w tym samym porzadku. W sumie dwadziescia pociskow.

– Tak jest, sir. Trzy PP, piec Gwiazd, dwa kruszace. Plan rozrzutu?

– Pierwszy pocisk w punkt zero, nastepny dwiescie metrow dalej, trzeci jeszcze dwiescie metrow dalej. Piec zapalajacych z powrotem do punktu zero, w odstepach czterdziestometrowych. Dwa pociski o duzej sile wybuchu – znow do przodu, sto i dwiescie metrow.

Olsen zanotowal plan rozrzutu wedlug instrukcji dowodcy. Manning uniosl wzrok ponad reling. Piec mil od nich stala “Freya”, mierzac teraz dziobem dokladnie w kierunku,.Morana”. Pociski wystrzelone wedlug podyktowanego przed chwila planu beda trafiac w poklad “Freyi” od dziobu az po podstawe nadbudowki, w jednej prostej linii. Przeciwpancerne rozedra stalowy poklad i srodkowe zbiorniki, jak skalpel chirurga rozcina skore; zapalajace wpadna przez to rozciecie do zbiornikow; kruszace rozerwa sciany miedzy zbiornikami i przeniosa pozar do wszystkich ladowni.

– Zanotowalem, sir. Punkt zerowy dla pierwszego pocisku?

– Poklad “Freyi”, dziesiec metrow od dziobu.

Pisak Olsena zatrzymal sie nad papierem. Oficer przyjrzal sie temu, co juz zapisal, potem podniosl wzrok na majaczaca w oddali “Freye”.

– Komandorze – wycedzil przez zeby – jesli pan to zrobi, ten statek nie zatonie ani nie spali sie, ani nie rozpadnie. On po prostu wyparuje!

– To jest rozkaz, panie Olsen – powiedzial twardo Manning. Stojacy obok pol Szwed, pol Amerykanin byl blady jak sciana.

– Na litosc boska, komandorze, tam jest dwudziestu dziewieciu niewinnych marynarzy…

– Znam fakty, panie Olsen. Przygotuje pan to dzialo, czy odmawia pan wykonania rozkazu?

Oficer artylerzysta wyprezyl sie na bacznosc.

– Zaladuje i zaprogramuje dzialo, komandorze Manning, ale nie odpale go. Jesli trzeba bedzie nacisnac spust, zrobi pan to sam.

Zasalutowal regulaminowo i zszedl pod poklad, na posterunek dowodzenia artyleryjskiego.

Nie bede cie do niczego zmuszal – pomyslal Manning. – Nacisne ten guzik, jesli sam prezydent wyda mi taki rozkaz. A potem podam sie do dymisji.

Godzine pozniej przylecial helikopter z “Argylla” i wysadzil na pokladzie “Morana” oficera Marynarki Krolewskiej. Zazadal on rozmowy sam na sam z komandorem Manningiem, zaprowadzono go wiec do kabiny dowodcy.

– Pozdrowienia od komandora Prestona, sir – powiedzial poslaniec i wreczyl Manningowi list. Kiedy Amerykanin przeczytal go do konca, wygladal jak czlowiek cudownie uratowany spod szubienicy. List zawieral wiadomosc, ze Brytyjczycy wysla o dziesiatej wieczorem oddzial uzbrojonych pletwonurkow; do tego czasu wszystkie zainteresowane rzady zobowiazaly sie nie podejmowac zadnych samodzielnych akcji.

W czasie gdy dwaj oficerowie alianckich flot rozmawiali na pokladzie USS “Moran”, samolot wiozacy Adama Munro na zachod byl juz nad granica radziecko-polska. Ze sklepu na placu Dzierzynskiego Munro poszedl do najblizszej budki telefonicznej i zadzwonil do szefa kancelarii swojej ambasady. Poslugujac sie umowionym kodem oswiadczyl dyplomacie, ze ma juz to, co chcieliby wiedziec jego przelozeni w Londynie, ale do ambasady nie przyjedzie. Zamiast tego rusza od razu na lotnisko, aby zdazyc jeszcze na poludniowy samolot. Zanim szef kancelarii zawiadomil o tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zanim ministerstwo przekazalo te wiadomosc do SIS, zanim ci zdazyli wyslac odpowiedz, w ktorej domagali sie, aby Munro przetelegrafowal swoje nowiny – on byl juz na pokladzie samolotu.

– Co on wyprawia, do diabla? – z tym pytaniem do Barry'ego

Ferndale'a zwrocil sie Sir Nigel Irvine, kiedy dowiedzial sie, ze jego' sokol leci do kraju.

– Nie mam pojecia – wyznal szczerze kierownik sekcji radzieckiej. – Moze “Slowik” wpadl, a on chce wrocic jak najszybciej, zanim wybuchnie skandal dyplomatyczny. Czy mam po niego wyjechac?

– O ktorej przylatuje?

– O pierwszej czterdziesci piec. Mysle, ze powinienem sie po niego wybrac. On chyba ma juz te odpowiedz dla prezydenta Matthewsa. A ja, szczerze mowiac, jestem cholernie ciekaw, co za diabel w tym siedzi.

– Ja tez – przyznal sie Sir Nigel. – Wez samochod z szyfrujacym telefonem i o wszystkim informuj mnie osobiscie.

Na kwadrans przed poludniem Drake wyslal jednego ze swoich ludzi, by znow sprowadzil operatora pomp do osrodka kontroli ladunku na pokladzie “A”. Zostawiwszy kapitana Larsena pod straza innego terrorysty, sam zszedl takze do osrodka; tam wyjal z kieszeni bezpieczniki i umiescil je na swoich miejscach. System pomp “Freyi” na nowo ozyl.

– Co trzeba zrobic, zeby wypompowac ladunek? – spytal sprowadzonego marynarza. – Tylko pamietaj, ze twoj kapitan wciaz siedzi tam na gorze z lufa przy nosie. Nie pozyje dlugo, jak bedziesz robil kawaly.

85

Вы читаете книгу


Forsyth Frederick - Diabelska Alternatywa Diabelska Alternatywa
Мир литературы

Жанры

Фантастика и фэнтези

Детективы и триллеры

Проза

Любовные романы

Приключения

Детские

Поэзия и драматургия

Старинная литература

Научно-образовательная

Компьютеры и интернет

Справочная литература

Документальная литература

Религия и духовность

Юмор

Дом и семья

Деловая литература

Жанр не определен

Техника

Прочее

Драматургия

Фольклор

Военное дело